Od kilku miesięcy testujemy kosmetyki marki HDREY i powiemy Wam… mega miłe zaskoczenie! Po pierwsze krem nawilżający. To jest naprawdę hit. Przyjemny i skuteczny. Po drugie – wetiwerowe mydło. Zapach – uzależniacz.
Krem The Moisturizer jest bogaty, tłusty, świetnie budzi skórę rano – mimo bogatej konsystencji szybko się wchłania i spokojnie może być używany rano, nawet w pospiesznym wychodzeniu z domu. Jest jak przyjemny okład. Ma filtr SPF 30. A pachnie delikatną pielęgnacyjną… czystością. U nas w domu o takich zapachach kremów mówimy „przyjemnie komfortowe”. Miłe dla kobiet i dla mężczyzn. Ładne, eleganckie pudeleczko z czarną pokrywką robi wrażenie jakościowej.
Cała linia nawilżająca robi wrażenie. Jest elegancka, skuteczna i pięknie pachnie. Aha, i bardzo dobrze wygląda.

Z kolei wetiwerowe mydło pachnie fenomenalnie i jest jedynym godnym przeciwnikiem dla naszego ulubionego Mokosh Drzewo Sandałowe z Bursztynem – oba pachną długo i są genialne. Matowe opakowanie dodaje elegancji. Stoi w łazience i większość gości pyta z zachwytem, co to za marka.

Jedynie krem do oczu HDRÈY Deeo regeneration ma jedną wadę. Działa generalnie dobrze na skórę, ale łatwo szczypie w oczy jeśli minimalnie się do nich dostanie. Pewnie nie każdy tak reaguje, ale u nas tak było. Krem wyposażony jest w masażer – my akurat nie jesteśmy ich fanami. Delikatne palce dłoni są zawsze najlepszym masażerem delikatnych miejsc wokół oczu.
A teraz marka. HDRÈY miało mocne wejście na rynek. Od razu wielkie eventy, znane twarze, duża promocja. Plany na przyszłość? Ogromne. Docelowo marka ma mieć około 800 produktów. To robi wrażenie. Marka nie wzięła się z kosmosu. Założyciele mają duże doświadczenie w branży kosmetologii i medycyny estetycznej – to oni stoją za sukcesem marek DIVES MED i INFINI PREMIUM FILLER. CO będzie dalej? Marka już ma wiele linii, a kolejne kolekcje wchodzą na rynek.