Na początek pytanie – czy je ukrywać? Francuzki na przykład walczą raczej z owalem skóry czy opadniętymi policzkami, zmarszczki nosząc z godnością. Dojrzała postawa i godna naśladowania. Choć, nie ukrywam, proces godzenia się ze zmianami skóry jednak trwa i czasem potrzebujemy wiele lat (i miłości własnej) by uznać, że ok – niech będą. Producenci kosmetyków doskonale o tym wiedzą, więc podsuwają nam produkty, które maskują zmarszczki.

Poza odpowiednią pielęgnacją, nawilżaniem, odżywianiem, masażami skóry, jest też przestrzeń na maskowanie. Jeśli chcemy maskować zmarszczki, zwykle sięgamy po olejowe podkłady albo silikonowe bazy. Ostatnio testowałam dwa takie produkty – i faktycznie – spełniają swoje zadanie. Jedna to baza ukrywająca widoczność porów marki Benefit (POREfessional) a druga to nowo odkryta przeze mnie marka Hermz (AGELXR). Pierwszą poleciła mi Honorata, drugą Beata. Oba fajne!

Co jest w składzie kosmetyków magicznie prasujących zmarszczki i ukrywających pory? Najczęściej silikony czyli emolienty (substancje tłuszczowe), które tworzą na powierzchni skóry film ograniczający odparowywanie wody. Są skuteczną ochroną przed czynnikami zewnętrznymi i jednocześnie wzmacniają nawilżenie. O silikonach wiele się pisał, ale jednak nie są one toksyczne i raczej nie wywołują alergii. Bezpieczeństwo ich stosowania na skórę zostało potwierdzone przez Komitet ds. Bezpieczeństwa Konsumentów. Stosuje się je nawet przy produkcji sprzętu stomijnego.
Podstawą zawsze jest właściwa pielęgnacja skóry. Kiedy jednak mamy wielkie wyjście – tego typu kosmetyk poprawi nam nastrój.