Minimalnie, ze smakiem

Kobiety są świetne. Z jednej strony upierają się przy minimalizmie, z drugiej na dźwięk słowa „perfumy” błyszczą im się oczy i zaczynają opowieści o tajemniczych woniach, które rozkładają je na łopatki. Ta nasza dwoistość nie przestanie mnie zaskakiwać. Kobiecość jest wspaniała! Podobną rozmowę miałam właśnie z Joanną Kuzdak, prezes firmy Obsessive, produkującej niesamowicie seksowną bieliznę. Koronki, zmysłowe jedwabie… A pani prezes konkretna, otwarta, zabawna i na płaskim obcasie. Posłuchajcie jakie ma podejście do rytuałów piękna.

Joanna Kuzdak

„Moje pierwsze zetknięcie ze światem pielęgnacji było w domu rodzinnym. Mama była zawsze bardzo zadbaną kobietą, mimo że mieszkałyśmy na wsi. Nie zapomnę, jak szła na przystanek drogą pełną kocich łbów ze szpileczkami w ręku, na zmianę. Szpilki musiały być. Podobnie jak zawsze pięknie pomalowane paznokcie i wypielęgnowane dłonie. Mama dbała o skórę, kupowała sobie w Pewexie kremy L`Oreal. Pewnie miała to po babci, która uwielbiała z kolei Panią Walewską.

Mama od początku powtarzała, że kremy to podstawa. Latem używałam kremu Nivea, zimą tłustego Dermosanu. Niestety przekaz rodzinny zatrzymał się na mojej mamie – ja nie odziedziczyłam kosmetycznych talentów – stawiam na wygodę i niewiele czasu inwestuję w urodę.

GIO to zapach, który jest dla Joanny całkiem „obsessive” 🙂

Trafiłam kiedyś do kosmetyczki, z która zostałam na całe życie. I choć na początku pracowałyśmy razem na moimi obrzękami na nogach, Ani udało się mnie przekonać wreszcie do kilku zabiegów twarzy. Na początku byłam sceptyczna. Jednak kiedy spojrzałam na swoje zdjęcia sprzed zabiegów i po… zrozumiałam, ze coś w tym jest. A że jak już zaufam to nie szukam dalej – pani Ania dobiera mi kosmetyki. Na moją bardzo suchą skórę pani Ania poleciła mi niemiecką markę Phyris Professional oraz włoską – Renlive. Używam ich kremów do twarzy i pod oczy (pod oczy świetne są kremy z masażerem, którego używanie pomaga na sińce). Moim własnym wyborem i miłością jest krem z masłem shea z L`Occitane.

Joanna Kuzdak

Makijaż to czasem sam podkład, ale taki doskonale dobrany. Kiedyś uwielbiałam sceniczny i doskonale kryjący Max Cover marki Soraya. To był jeden z niewielu podkładów, który był dobry dla mojej ciemnej karnacji. Ostatnio lubię też czeski Dermacol. Właściwie poza podkładem prawie się nie maluję, bo nie lubię i jest to, w moim przypadku niebezpieczne, z uwagi na to, że hołduję zasadzie, ze najlepszym kosmetykiem jest słońce i śmiech, śmiech aż do łez?. Już dawno odkryłam makijaż permanentny – podkreślenie oka, lekki obrys ust. Czasem używam szminki – zwykle to MAC. Kiedyś lubiłam odcienie brązów, z wiekiem dojrzałam do fuksji i różu. Brwi nie dotykam, podobnie jak rzęs.

Krem z masłem shea z L`Occitane

Brwi to była zresztą moja największa urodowa wpadka. Chciałam iść z trendem i zrobić sobie hennę na brwi i niestety gdy zobaczył mnie mój partner padł na podłogę ze śmiechu i nie podnosił się dobrych kilka minut. Więcej tego nie zrobię 🙂

Mam krótkie włosy, które sama sobie podcinam z boku – nauczył mnie tego mój fryzjer, bym nie zawracała mu głowy raz w tygodniu. Całe życie marzyłam o siwych włosach i wreszcie je mam. Lubię taką fryzurę. I choć co jakiś czas zaklinam się, że będę zapuszczać, to i tak ostatecznie je ścinam.

Perfumy Hindu Grass, Nosamato

I najważniejsze, perfumy! Jestem maniaczką starego, nie sprzedawanego już zapachu GIO Armaniego. Nie przyznam się ile płacę wyszukując je na Amazonie. Kiedyś uwielbiałam też Eternity Calvina Kleina. A od pewnego czasu uwielbiam niszową markę perfum Nosamato. Mam swoje dwa ulubione zapachy – Black Afgano (ciemny, dymny aromat) i Hingu Grass (paczuli i drzewo). Są oszałamiające!”

bellateca
bellateca

Im więcej mam lat, tym temat urody jest ważniejszy. Wymaga pracy, uważności i dbałości. Tym chętniej o tym piszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *