Z korporacji do Pałacu

Czego myśmy razem nie robiły! Pływałyśmy katamaranem, chodziłyśmy na zdrowe i pyszne warzywne lunche na Saskiej Kępie, szalałyśmy w Sopocie, piłyśmy najlepsze szampany, a nawet tańczyłyśmy na jej bajkowym ślubie. Ania Komierowska-Szweycer to kobieta dynamit, wiecznie uśmiechnięta a jednocześnie niesamowicie profesjonalna. Lata spędziła w największych korporacjach, a potem nagle rzuciła to wszystko i zajęła się rodzinnym pałacem w Komierowie, gdzie organizuje niezwykłe spotkania dla osób potrzebujących detoksu od szalonego życia. Stworzyła swoją markę Yoga Retreatment, która zajmuje się dobrym samopoczuciem z wyjazdami do Pałacu Komierowo i akcesoriami dbającymi o dobrostan. Poza tym robi własne maty do jogi, oczyszczające herbaty, baleriny, biżuterię a teraz wprowadza linię szamponów i odżywek w kostce Soap for Globe*. Jak wyglądają codzienne rytuały osoby z jednej strony tak zajętej, a z drugiej – tak rodzinnej i stonowanej? Przeczytajcie!

„W tym roku kończę 40 lat. Czuję lekkość i zakorzenienie. Nie czułam tego w wieku lat 20., ani 30. Jest dobrze. Jestem u siebie. W moim ciele, w moim związku, we wszystkich moich życiowych rolach. Spełniam się w roli mamy, realizuję zawodowe plany, lubię swój świat. Zawsze lubiłam siebie i ludzi. Tak jest nadal. Tylko jedna rzecz zmieniła się całkowicie. Nigdzie już nie gonię. Owszem, mam swoje cele i dążę do nich, ale nie za wszelka cenę. Z ogromną uważnością przyglądam się swoim uczuciom, potrzebom, staram się zrozumieć i wybierać tylko to, co dla mnie jest naprawdę ważne. Kocham życie, i ludzi. Wartości którymi się kieruję to minimalizm, prawda, prostota i piękno i przyjemność. Wokół tych wartości organizuję swoje życie, co widać w planie mojego dnia.

Ania. Cała ona. Fot: Edyta Bartkiewicz

7:15 Mój najważniejszy rytuał: po przebudzeniu tulę moje dzieci, które zwykle jeszcze śpią z nami. Po to zrezygnowałam z etatu i wszędzie mam na piechotę, aby móc rano odprowadzić dzieci do przedszkola. Tulenie to moja świętość. Dzieci mówią na to „przytulaski”.

My Medalions – tworzone przez Anię

7:30 Przygotowuję gorący napar z cytryny, imbirem i miodem lub moją herbatkę Yoga Retreatment z trawy cytrynowej lub morwy (działają odświeżająco i orzeźwiająco).

8:30-9:30 Codziennie rano uprawiam sport. Kocham się ruszać i czuć, że moje ciało jest gibkie, elastyczne i lekkie. Po ruchu moja psychika jest oczyszczona i pełna pozytywnych myśli. Kocham też naturę, która działa na mnie jak baterie – ładuje się ciszą, świeżym powietrzem, kolorami, ciszą i widokami. Dlatego też każdego dnia, po odprowadzeniu dzieci do przedszkola, mam swoją godzinę na sport. Wypróbowałam wszystkiego i mam swoich faworytów. Latem to golf i tenis, a zimą narty, narty biegowe i skitoury. Lubię też bieganie, nordic walking oraz komplementarnie do wszystkiego: joga! Ćwiczę minimum 2 razy w tygodniu (oczywiście na moich matach, dzięki którym praktyka jest przyjemniejsza). Joga to moja recepta na spokój, gibkość, lekkość i miłość do siebie.To też mój sposób, żeby zwolnić, skontaktować się ze sobą i nadać intencję dla danego dnia. Joga nauczyła mnie słuchać swojego ciała. Zawsze dawała mi też spokój oraz to cudowne rozciągnięcie i wzmocnienie ciała.

Jogi uczyłam się w Azji, gdzie zanurzałam się w intensywnych barwach natury, w soczystej zieleni oraz otoczeniu pełnym życzliwości i szacunku. Po powrocie, zorganizowałam swój pierwszy prywatny retreat – z nauczycielem z Indii, który niespodziewanie stanął na mojej drodze. To było coś wspaniałego! 3 dni ćwiczeń, medytacji, wygięć i bezdechu. Uczucie cudownej ulgi i kompletny reset. Wtedy też zrozumiałam, czym teraz chciałabym się zająć – dobrostanem, dobrym samopoczuciem, głębokim relaksem. Bo tylko w ten sposób można naprawdę odpocząć. Odpoczynek jest ważny, bo od pracy przecież nie uciekniemy.

Ja swoją zaczynam około 10:00 a staram się kończyć o 15:30. Pracuję szybko i jestem efektywna, pod jednym warunkiem – muszę się bardzo dobrze zorganizować i nie tracić koncentracji.

Od 16:00 do wieczora to czas dla dzieci, ich dodatkowe zajęcia i różne prace domowe.

Raz w tygodniu robię jedną rzecz dla ciała i głowy: masaż rehabilitacyjny albo akupunktura. Naprzemiennie dbam o mięśnie, postawę i ogólne samopoczucie, z czego akupunktura jest dla mnie najprzyjemniejszym momentem, bo w te 40 minut nie robię nic i to jest jedyny taki moment w tygodniowym biegu.

Wieczorami lubię zaparzyć herbatę Yoga Retreatment z trawy cytrynowej, a latem świeżą miętę z lawendą i miodem oraz zapalić świeczkę Yoga Retreatment z drzewa sandałowego.

Mam oczywiście swoje rytuały pielęgnacyjne, ale działam według zasady: mało i szybko, ale skutecznie. Ekologię uprawiam w gestach, a nie składnikach. Stosuję wszystko, co się tylko da w kostkach: szampon, odżywkę do włosów oraz mydło.

Delikatna dla włosów szczotka własnej marki i szampon w kostce Soap for Globe

Wierzę w składniki dermatologiczne. Kremów używam mało i prawie się nie maluję. Narazie wciąż jeszcze nie farbuję włosów, ale liczę się z tym, że gdy zacznę siwieć, zrobię pasma.

Twarz myję zimną wodą z kranu, czasami z mydłem np Avene. Zimą używam kremu Avene Coldcream. Na codzień stosuję serum z witaminą C, E i kwasem ferulowym (CE Ferulic), krem LA Roche-Posay Toleriane Ultra, albo Medik8 C-TETRA CREAM oraz zawsze nakładam na skórę filtr 50.

Wieczorem myję twarz zimną wodą i nakładam krem Toleriane Ultra Night La Roche Posay albo Medik8 ADVANCED NIGHT RESTORE

Kosmetyczna półka Ani

Raz dziennie, po prysznicu, nakładam na ciało maleńką ilość emolientu Lipikar, który idealnie działa na suchą skórę. Koło łóżka mam zawsze krem do stóp – czasami przywożę oleiste maście z tropików -mam b suche stopy i codziennie wieczorem nakładam krem a na to skarpety.

I teraz włosy – tu jest moje królestwo – używam tylko szamponów i odżywek w kostkach marki „Soap for Globe”, którą sama stworzyłam (uśmiech). Sekretem moich lśniących włosów jest także sposób czesania. Mam szczotkę z szeroko rozstawionymi bolcami, a do związywania w kucyk używam jedynie jedwabnych gumek (Yoga Retreatment), które nie przecierają włosów.

Jeśli makijaż to jedynie maskara MAC – niebieska i do tego róż na policzki marki Benefit. Na co dzień używam też klasycznego dezodorantu Nivea w kulce w szklanym opakowaniu.

Ochrona przeciwsłoneczna i minimalizm w makijażu

Uważam, że domowa pielęgnacja to za mało, by skóra zachowała jędrność. Regularnie od 15 lat, dwa razy w roku, robię peelingi u dermatologa (dr Stankovic, Dr Chlebus, Dr Bliżanowska) oraz co jakiś czas umawiam się laser na przebarwienia.Również dwa razu w roku robię kilkudniowy detoks sokowy.

Lubię pięknie pachnieć, moje ukochane perfumy to Hermes Twilly, Chloe LOVE, na wieczór Balenciaga

Nie kupuję wielu ubrań, stawiam na te dobre i ukochane. W kolorach jestem minimalistką, tak łatwiej je dobierać. W mojej szafie dominuje czerń, szarość, pudrowy róż, a latem biel, fiolet i błękit. Wybieram proste klasyczne kroje. Najważniejsze, by były wygodne i miękkie, a tkaniny naturalne (bawełna, jedwab, kaszmir, wełna). Dlatego też zimą noszę buty emu, a latem klapki havaianas oraz baleriny, które sama stworzyłam (The Essentials). Ewentualnie sportowe Nike. I okulary przeciwsłoneczne, moje ulubione są marki Chanel.

My Medalions

Nie przesadzam z ilością biżuterii. Lubię tylko złoto i kamienie szlachetne. Dlatego właśnie powstała „My Medallions” – kolekcja medalionów z kamieniami urodzin, stworzonych przeze mnie. Pozwalają mi dbac o kontakt z samą sobą. Przypominają, by o sobie pamiętać.

* Produkty, które tworzy Ania można kupić na stronach: www.yogaretreatment.pl, a mydło już niedługo na soapforglobe.com

To też cała ona!
bellateca
bellateca

Im więcej mam lat, tym temat urody jest ważniejszy. Wymaga pracy, uważności i dbałości. Tym chętniej o tym piszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *