Jedno z najsłodszych aut świata, zdecydowanie bardzo kobiece, lub – ewentualnie – dla mężczyzn, którzy czują się swojej męskości bardzo pewni. Fiat 500 ma już 65 lat, a kiedy uruchomiono jego produkcję latem 1957 roku kosztował niewiele więcej niż skuter. Dzisiejsza pięćsetka jest oczywiście nieco inna od modelu z lat 50., przede wszystkim większa, ale zaprojektowano ją tak, że natychmiast widać nawiązanie do historycznego Fiata 500. I to właśnie kochają w nim kobiety – uroczy, włoski design. Ja uwielbiam jeszcze coś – tym małym bimbusiem (jak go niestety czasem nazywam) zaparkuję dosłownie wszędzie.
Fiata 500 nowej generacji odkryłam kilka lat temu, ale przyznam, że ta nowa czerwona hybryda cabrio podbiła moje serce. I nie chodzi tylko nowy napęd, choć to cacko z napędem miękkiej hybrydy (mHev) mało pali i może jechać głównie na prądzie. I też nie myślę tu o manualnej, sześciobiegowej skrzyni biegów, choć lubię manualne biegi. Wiem, że niektórzy jeżdżą tylko automatem, ale ja lubię kontrolowane przyśpieszenie na redukcji biegów. I nie chodzi o bagażnik… no, to może duże słowo… To raczej skrytka na elegancką walizeczkę pokładową i kobiecą torebkę… ale przecież pięćsetką nie jeździmy w dalekie wojaże. Mówię o… dachu.
Zdejmowany dach w mieście, kiedy nie jeździmy szybko (więc nie huczy), dajemy się owiewać podmuchom wiatru przy włoskiej muzyce i łapiąc słońce we włosy… Czy nie jest to opowieść o idealnym dniu w środku lata? Cabrio jest zdecydowanie urzekające. Do oczywiście tego muzyka – testowałam model z głośnikami Beats – fajne (i ładne) oraz – uwaga – wnętrze auta. Idealnie dopasowane do koloru lakieru, stylistycznie nawiązujące do lat 50., stylowe i śliczne. Wiem, że auto niewielkie to i wnętrze malutkie, ale miejsce na szminkę Chanel i nowe perfumy „Wind Flowers” Creed (idealne na ciepłe dni) – znalazło się. Do tego i kawa i woda ma swoją sprawdzoną pozycję. Lusterko ma zarówno kierowca jak i pasażer, czyli możemy się z przyjaciółką lub córeczką malować do woli.
Kiedy jeżdzę po ulicach Warszawy potrzebuję trzech rzeczy: chcę z łatwością zaparkować, chcę by mój samochód był śliczny i musze mieć miejsce na te wszystkie gadżety, które wożę w aucie (szminki, buty na zmianę, perfumy, dezodorant, wodę, kawę, tusz do rzęs). I nowa hybrydowa 500-tka mi to daje. A w pakiecie mam składany dach i hybrydowy silnik. Podoba mi się. Moim koleżankom też. A pamiętacie, że na drogach jest juz ponad 40 proc. kobiet za kierownicą? Mam nadzieję, że liczba ślicznych aut będzie rosła:)