Sandra Drabik, czyli makijaż poza ringiem

Pierwszy raz obejrzałam boks na żywo na Suzuki Boxing Night i powiem wam, totalnie mi się spodobało. Muzyka wybierana przez zawodników na wejście (i to zaskoczenie, że niektórzy proponują całkiem romantyczne songi), atmosfera wzajemnego szacunku między zawodnikami i wreszcie sami sportowcy – skromni, uważni, skupieni… Po walkach widziałam ich w hotelowym korytarzu. Zaczepieni przez dziennikarzy tekstami: „tam w sali dobre wino podają”, odpowiedzieli „Proszę Pana, my tego nie robimy”. Sport w czystej postaci. I wtedy dowiedziałam się o fantastycznych dziewczynach i kobietach w polskim boksie. Jedną z nich, Sandrę Drabik (srebrną i brązową medalistkę Europy, srebrną igrzysk europejskich i zdobywczynię ośmiu medali mistrzostw Polski, poprosiłam o opisanie kobiecych codziennych rytuałów. Czy bokserka, prawdziwa wojowniczka, ma czas na szminkowanie ust? Otóż… czasem ma…

Sandra Drabik, medalowa polska bokserka

„Wszystko zaczęło się od mamy i starszej siostry. Podglądałam, gdy się malowały, pytałam o wszystko, sprawdzałam, czym są te wszystkie kolorowe przedmioty do makijażu. Mama malowała usta na różowo, a oczy lubiła podkreślać zieloną kredką. Siostra z kolei wolała delikatny makijaż. Dziś ja też takie preferuję. Zwykle mam usta w kolorze nude, do tego lekki róż, bronzer i tusz do rzęs. Mama używała kremów, ale pamiętam, że był to zwykle ten sam krem na noc i na dzień. W tamtych czasach nie było w Polsce dostępu do wielu kosmetyków. Kiedy moja siostra dorosła, było już lepiej, pamiętam jej kremy – osobne na noc i na dzień. W domu był zawsze był oczywiście krem Nivea, ten tłusty.

Kiedy zaczęłam dorastać, używałam po prostu kremu nawilżającego. Tego samego na dzień i na noc. Dziś często zmieniam marki, nie mam stałej, ulubionej marki. Dużo próbuję, produkty polecają mi koleżanki. To zwykle szminki, tusze, błyszczyki. Z pielęgnacją i makijażem u mnie – wszystko też zależy od momentu w życiu. Na obozach sportowych nie maluję się wcale… Na co dzień zresztą też robię makijaż delikatny. Nakładam podkład (teraz używam Loreal True Match, który świetnie dopasowuje się do cery), mascarę (zwykle L`Oreal, ostatnio upolowałam z polecenia w drogerii fajny, żółty tusz), bronzer i do tego lekko maluję usta (mam szminkę P2, full color, czerwoną). Jeśli czeka mnie wielkie wyjście, zawsze podkreślam oczy. Niestety, nie umiem się sama ładnie umalować, ale na szczęście moja siostra robi to pięknie i zawsze mi pomaga. Paznokcie zazwyczaj mam krótkie, w sporcie nie da się inaczej, ale zdarza mi się nosić hybrydę. Na początku były to stonowane kolory, ale moja siostra z czasem namówiła mnie na bardziej wyraziste kolory, w okresie wakacji sobie bardziej pozwalam zaszaleć.

Naomi Campbell „Cat delux”, czerwona szminka P2 i idealnie kryjący True Match z L`Oreal

Moje pierwsze perfumy były oczywiście… sportowe – marki Adidas. Potem lubiłam zapach Naomi Campbell „Cat Delux”, teraz używam „RED” Hugo Boss. Co ciekawe, ostatnio kupiłam – całkiem przypadkowo – perfumy męskie – i okazały się super!!! Nazywają się „CODE” marki Armani. To zapach unixex i wiele osób go na mnie komplementuje. Kobiety i mężczyźni. Zabawne, rozmawiałyśmy kiedyś z koleżankami, że zapachy męskie wydają nam się trwalsze. Coś w tym jest. Ten mój jest bardzo trwały.

Kosmetyki kupuję albo pod wpływem poleceń koleżanek, albo – przyznam – zauroczona reklamą. Zresztą, kto z nas nie kupił czegoś, co widział w reklamie i… potem nie żałował? (śmiech). Teraz mniej oglądam tv, niż kiedyś. Czasem jednak się na coś skuszę. Zdarza się, że to trafiony zakup i jestem nim zachwycona. Ostatnio upolowałam odżywkę do rzęs w serum i była super, naprawdę wzmocniła rzęsy!

Sandra Drabik, naturalność na codzień a mocny look od święta

Ponieważ nie eksperymentowałam zbyt wiele z kosmetykami w czasie dorastania, to nie miałam też spektakularnych wpadek. Raczej to moja siostra eksperymentowała na mnie. Byłam jej ofiarą (śmiech). Robiła mi różne farby i balejaże. Ja raz sama obcięłam sobie włosy i wyszło, delikatnie mówiąc, niefajnie. Podobnie jak kiedyś, w dzieciństwie, próbowałam samodzielnie używać podkładu do twarzy… i ostro przesadziłam. Wysmarowałam się jak farbami i wyglądałam… bardzo dziwnie.

Dziś moje codzienne rytuały zależą od tego, ile mam czasu, a sportowcy nie mają go za dużo. Używam chętnie nawilżających maseczek i peelingów. Rano biorę szybki prysznic, myję buzię i nakładam krem na dzień. Gdy jestem na obozie, lub na treningu, jest to tylko krem. W pozostałe dni nakładam też podkład. W kwestii pielęgnacji doradza mi moja koleżanka, która jest kosmetologiem. Obecnie używam kremu marki Cristina Lauren – jest nawilżający, a pod oczy mam krem LAReNs. Zwracam uwagę, by były to kremy bez parafiny.

Ciało to moje narzędzie pracy. Dbam o nie. Chodzę regularnie na saunę. Lubię specjalne seanse saunowe – z peelingiem i potem maską do ciała z masła shea. Zwykle korzystam z takich przyjemności 2-3 razy w miesiącu. U nas w Kielcach są „noce saunowe” dla kobiet lub par w hotelu ODYSSEY. To jest prawdziwy odjazd. Wspaniała pielęgnacja. Korzystam kiedy mogę. Prawie codziennie nawilżam ciało – lubię ten słynny czerwony balsam Garnier. Sportowcy muszą częściej używać balsamów. Intensywnie trenując, pocimy się, tracimy wodę i 2-3 razy dziennie bierzemy prysznic. Nigdy o tym nie zapominam.

Seanse saunowe to idealny relaks, nie tylko dla sportowców

Myśląc o bardziej zaawansowanej pielęgnacji urody, moim odkryciem jest dermapen. Wyglada się po nim strasznie (kiedy weszłam do domu wszyscy pytali czy miałam wypadek – śmiech) i jest to zabieg dość bolesny, ale efekt jest super! Skóra się pięknie odbudowuje, naskórek złuszcza i wyglądamy jak nowo narodzeni. Nie jest to zabieg inwazyjny a daje efekty.

I najważniejsze. Żadna pielęgnacja nie pomoże, jeśli mamy niezdrowy styl życia. Dieta, odpoczynek, sen, omijanie używek to podstawa! Unikam przetworzonego jedzenia, jedynie lekko ograniczam nabiał. Dobrze się czuję jedząc w ten sposób. Na szczęście nie mam alergii i mogę jeść wszystko”.

bellateca
bellateca

Im więcej mam lat, tym temat urody jest ważniejszy. Wymaga pracy, uważności i dbałości. Tym chętniej o tym piszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *