Ostatnio spędziłam wakacje w gronie cudownych kobiet. Oczywiście, pomiędzy przegadywaniem osobistych historii (o miłości, o zdradach, o zachwytach, o smutku, a nawet o kulce) nadszedł czas na zadanie ważnego pytania. Brzmiało ono tak: Czego my właściwie potrzebujemy od mężczyzn. I to była puszka Pandory.
Dyskusje trwały przez tydzień. I będą trwały. I pewnie będziemy przedefiniowywać te potrzeby, ale na dziś jednak wygrało jedno słowo, już rozsławione przez Noblistkę. To słowo brzmi Czułość. Taka, jakiej nie da koleżanka, przyjaciółka i dziecko. W tej czułości można się rozgościć, być nago i szczerze, a i seks w czułości jest nieporównanie piękniejszy.
Czasem jednak jest tak, że nie ma tego, o czym marzymy. Nie warto fiksować się na tym, co ma przyjść lub na tym, co było. Najfajniej jest tu i teraz. Skupić się na sobie, naszym sercu i ciele… A jeśli o cielie… To… co powiecie na słodki różowy przenośny wibratorek ze zdalnym sterowaniem? Do zestawu dołączona jest buteleczka lubrykantu na bazie wody. Miękki silikonowy wibrator jest idealny do stymulacji pochwy i łechtaczki. Ma 4 tryby wibracji i 7 różnych wzorów. Ładowany kabelkiem USB. Jeśli wolicie inne, to już kilka razy je opisywałyśmy. Kiedy wróciłam z wakacji do domu paczuszka czekała i uśmiechała się do mnie. Może to nie jest dokładnie ta czułość, o której mówiłyśmy nad Morzem Egejskim, ale jednak przyjemność daje.
Myśląc, czego jeszcze, poza czułością potrzebujemy od mężczyzn, padały tam słowa o opiece, wsparciu, bezpieczeństwie, zabawie, wspólnocie, seksie… Część z tych rzeczy już nie raz miałyśmy na swoich barkach (piszę to bez dumy, po prostu realia). Tę ostatnią potrafimy, wiadomo. Jednak czułości nie da się wyczarować samemu, choć dla siebie warto ją mieć. Czułość tak rozumiana, jak wybrzmiało nad Morzem Egejskim, to bliskość i więź. I to jest wyjątkowe.