Do tej marki przyciągnęła mnie idea, jaką się kierują jej założyciele. To nie tylko producenci kosmetyków, ale ludzie, którzy próbują coś w świecie zmienić. Czy miłość do natury może pójść w parze z jakością produktu? Czy wegański kosmetyk jest mniej bogaty? Czy sex, intymność, menstruacja to tematy tabu?
Na takie wyzwania zdecydowali się twórcy marki Your Kaya. To 30-osobowy zespół, który opracował gamę produktów do pielęgnacji ciała, na czas miesiączki, do golenia, które można zakupić w wygodnej subskrypcji z dostawą do domu. W Your Kaya mają proste opakowania. Sprawiają wrażenie czystości i minimalizmu. Można zakupić aplikator a później domawiać tylko uzupełnienie kosmetyku. Genialne! W ten sposób dbamy o naturę i nie gromadzimy zbędnego plastiku. Dodatkowo, firma wspierają charytatywnie przeróżne stowarzyszenia i organizacje, chroniące i wspierające ludzi w potrzebie. No pięknie! Wszystko pięknie, ale co z tą jakością?
Zamówiłam i przetestowałam.
Olejek intymny – oprócz podpasek, najbardziej popularny produkt firmy. Szczerze? Jest cudowny. Co tu dużo mówić, korzystam z niego po każdej kąpieli i depilacji. Łagodzi podrażnienia, nawilża i pielęgnuje skórę okolic intymnych. Zapobiega też powstawaniu krostek i łagodzi otarcia. Teraz nie wyobrażam sobie, jak mogło go kiedyś nie być. Nie pachnie, nie uczula. Jest miły i bezpieczny 😉 Dostępny w dwóch pojemnościach – 30 lub 100 ml.
Dezodorant pod pachy i biust – Zastanawiałam się czy kupić, bo nie raz próba stosowania naturalnego antyperspirantu, bez soli, talku, alkoholu, po prostu się u mnie nie sprawdzała. Ten jest zupełnie inny, naprawdę radzi sobie z nieprzyjemnym zapachem, a do tego jest taki delikatny. Nie brudzi ubrań a pachnie obłędnie. Ja wybrałam zieloną herbatę i jaśmin. Dostępny w 4 wersjach zapachowych.
Serum do rąk i paznokci – istne zapachowe szaleństwo. Ja się nim nacieszyć nie potrafię. Ale jeśli ktoś lubi delikatniejsze wrażenia, może nie polubić tego akurat zapachu. Działa jak taka otulinka na dłonie. Zmiękcza je i nawadnia. Tak, ja mam wrażenie, że skóra jakby dostała zastrzyk wody. No i ten zapach. A, już wspomniałam – kocham. Ciągle wącham dłonie.
Olejek do ust – Na wargach tworzy szklaną taflę. Konsystencja i przyjemność w aplikowaniu sprawia, że robię to co chwilę. Można się uzależnić. Usta wyglądają naturalnie i do tego są pięknie nawilżone.
Na stronie pojawiło się kilka nowości, więc biorę się za kolejne zamawia i naprawdę nie mogę się doczekać. Jeśli pozostałe produkty będą podobnie wspaniale, to chyba się uzależnię. Mówię na poważnie. Dawno żadna marka mi tak nie zaimponowała.