Perfumy, które pachną bzem

Miłość do bzów obudził we mnie ojciec, z którym jako dziecko chodziłam na wielogodzinne spacery po warszawskich Polach Mokotowskich. W majowe wieczory zawsze wracaliśmy z tych wędrówek z naręczem bzu, rosnącego przy ulicach i na skwerkach, a cały dom pachniał nim godzinami. Co prawda dziś za oknem nie widać wyczekiwanej wiosny, ale uwaga, już za chwilę będzie pięknie, słonecznie… a potem zakwitnie bez.

Bez często w perfumach występuje z innymi wiosennymi kwiatami… Kolaż: Honorata

Bez czyli lilak uwielbiam od dzieciństwa, ale przez lata wydawało mi się, że to zapach jedynie majowy, ulotny i chwilowy, a lilakowe perfumy nie istnieją. I kilka lat temu miałam rozmowę z Rafałem Jantą, autorem perfumowego bloga charlienose.pl, który powiedział mi zapachu „En Passant” marki Frederic Malle. To był szok, perfumy, które pachną ukochanym zapachem dzieciństwa, a jednocześnie wiatrem, chłodem majowego powiewu, zimną wodą… Kiedy znalazłam go w perfumerii Galilu po prostu padłam z wrażenia.

Fot: Daria Jakovleva/Pixabay

Od tej pory poszukiwałam lilakowych nut w perfumach i znalazłam jeszcze kilka niezwykłych, o których wam opowiem. Pierwszym, który stoi na podium obok „En Passant” jest „Lilac” Amouage. Zapach z 2016 roku, który natychmiast, w pierwszym kontakcie daje poczucie zanurzenia w delikatnej mgiełce akordów wiosennego bzu, a następnie pojawia się cień wanilii, paczuli i sandałowego drzewa. Tak mówi o nim Michał Missala z Perfumerii Quality: „W tej kompozycji akord kwitnącego bzu powstał z harmonijnego połączenia nut zwierzęcych i pudrowych, subtelnie uzupełnionych bukietem innych kwiatów: gardenii, piwonii i heliotropu oraz wyrafinowanie słodkimi nutami irysa, apetycznego kakao i miękkiego bobu tonka. Zmysłowa baza zachwyca szlachetną nutą sandałowca, której akompaniują aksamitnie głęboki akord paczuli oraz delikatne nuty wanilii i piżma”. Od samych opowieści odpływamy. Do tego Amouage, jak zwykle, ma piękny flakon, oczywiście w kolorze pudrowego fioletu, jak bez. Piszę te słowa oblana powyższym zapachem i pozwala mi to zapomnieć, że wiosna w tym roku trzyma nas na dystans.

„Lilac” marki Amouage

W Perfumerii Quality znajdziemy jeszcze inny, piękny lilakowy zapach – „Opardu”. Wiąże się z nim wzruszająca historia. „Kompozycję dla holenderskiego domu perfum Puredistance stworzyła znana perfumiarka Annie Buzantian. W czasie, gdy powstawała kompozycja „Opardu”, Annie i Jan Vos, założyciel i właściciel Puredistance, zastanawiali się, czy powinien się w niej znaleźć bez. Jego zapach obojgu bardzo podobał, jednak ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Dokładnie w tym samym czasie Jan z żoną wybrali się w podróż do Armenii, gdzie odwiedzić mieli między innymi stolicę kraju, Erywań. Gdy dowiedziała się o tym Annie, z pochodzenia Ormianka, powiedziała, że będą w mieście w dniu obchodów rocznicy ludobójstwa Ormian z roku 1915, kiedy to wskutek represji imperium otomańskiego życie straciło półtora miliona jej rodaków. Tradycją tych obchodów jest wielotysięczny marsz. Ludzie idą razem ulicami miasta pod pomnik upamiętniający ofiary, by złożyć tam kwiaty. Jan z żoną postanowili wziąć udział w tym marszu, nie zdążyli jednak kupić kwiatów. Gdy wolno szli przed siebie w zwartym tłumie, uwagę Jana zwrócił starszy człowiek, ubrany w stary wojskowy mundur. Człowiek ten powoli zbliżał się do nich, a gdy podszedł powiedział, iż zauważył, że nie mają kwiatów, więc chętnie podzieli się z nimi tymi, które niesie. I wręczył żonie Jana naręcze fioletowego bzu. Gdy Jan opowiedział o tym zdarzeniu Annie, ta rozpłakała się ze wzruszenia. I umieściła w „Opardu” piękny akord bzu”, opowiada Michał Missala. Po tym story zamówicie choćby próbkę, prawda?

Zapach „Opardu”

Perfumy to świat ekskluzywny, ale czasem zdarzają się zapachy z niższej półki cenowej, które jednak pachną naprawdę dobrze. Znalazłam taki właśnie lilakowy zapach w Yves Rocher. To słodki i bardzo kobiecy „Pur Desir de Lilas”, gdzie bez połączono z migdałem. I uwaga – nie jest zbyt słodki.

Przed laty także marka Lanvin stworzyła ciekawy, bo bardzo lekki i świeży zapach z bzem – „Eclat d’Arpege”. Zmieszano bez z liściem herbaty, co dało tę wyjątkową rześkość. Również Trussardi ma swój lilakowy „My scent”, w którym w nucie serca nasz ulubiony bez sąsiaduje z różą. Przed laty przekonałam się także do marki Chloe (uczyniła to pewna Jola, która swego czasu organizowała dla Chloe fantastyczne konferencje prasowe) i okazało się, że również Chloe ma swoje perfumy z bzem o nazwie „Love” (oczywiście, że „love”!). Lilak jest w nich ułożony w nucie serca z irysem, hiacyntem i wisterią. Istnieje też inny zapach z lilakiem, niezwykle kobiecy, wiosenny i delikatny, marki Aerin „Lilac Path”. Owa wiosenność to oczywiście bez, ale tu połączony z jaśminem. A to już idealny koktajl rozpoczynający najlepszą porę roku.

„Love” by Chloe

I jeszcze zapach marki Salvador Dali – „Purplelight”, czyli lilak, a do tego bambus, kwiat wiśni, lilia, wetiweria oraz piękny, niszowy „Aqua Universalis forte” francuskiego mistrza perfum Francisa Kurkdjiana – to koktajl białych konwalii i bzu, wzbogaconego przez absoluty egipskiego jaśminu i marokańskiej róży. Ideał na wiosnę.

„Aqua Universalis forte”

Na koniec ciekawostka: z kwiatu bzu nie da się uzyskać naturalnego ekstraktu, zatem wszystkie perfumy pachnące bzem pachną tak naprawdę koktajlem składników zmieszanych tak, by odtworzyć aromat bzu

A jeśli nie perfumy to? Może naturalny bez? Nadchodzi czas! Ważne, by ścinać go rano lub wieczorem, wtedy będzie dłużej świeży. Nie zrywamy bzu z parków narodowych i parków… ale ten wspaniały krzew rośnie na szczęście gdzie popadnie, z pewnością znajdziemy miejsca, gdzie można go zerwać legalnie. Wkładając go do wazonu obcinamy dolne listki, by nie gniły w wodzie. Gałązki przycinamy pod skosem. Moja znajoma miażdży końcówki gałązek kamieniem ozdobnym, który ma w domu i przez 15 sekund polewa je wrzątkiem. Ok, podobno to także wydłuża trwałość bzu, ale ja tego nie próbowałam. Wodę w wazonie wymieniamy raz dziennie. Przy jej wymianie można lekko podciąć końcówki.

Od tego zapachu zaczęły się moje poszukiwania bzu…

bellateca
bellateca

Im więcej mam lat, tym temat urody jest ważniejszy. Wymaga pracy, uważności i dbałości. Tym chętniej o tym piszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *