Raz w roku dostaję wysypki na całej skórze. Różne „demony” za tym stoją. Raz nowy kosmetyk, a kiedy indziej stres. Patrzę od dwóch dni w lustro i się wkurzam. Czerwone plamy i alergiczna kaszka. Nie lubię. I kiedy tak dziś miałam raczej szybko odwrócić wzrok od lustra, kątem oka zobaczyłam emulsję polskiej wegańskiej marki Oio Lab The Forest Retreat o działaniu łagodzącym i wyciszającym przebarwienia. Przyjechała do mnie prosto z perfumerii Sephora i od dwóch tygodni planowałam jej użyć, a tu nagle los mi pomógł.

Kosmetyk ten jest wynikiem dogłębnych analiz na temat wpływu hormonów stresu na skórę, ale połaczonych z wiedzą ajurwedyjskich mędrców. Efektem jest emulsja redukująca zaczerwienienia, która działa odprężająco na skórę. Odprężenie. Marzę o nim.
Co mamy w składzie? 14 silnych składników naturalnych, w tym tradycyjne rośliny adaptogenne (traganek chiński, korzeń przewiercienia sierpowatego, atraktylod wielkogłówkowy, wąkrotka azjatycką i korzeń Ashwagandhy), ekstrakty z grzybów Reishi, Maitake i Shiitake (pewnie dlatego zapach raczej leczniczy niż kosmetyczny), komórki mchu i olej z nasion jodły z Wogezów. Do tego ekstrakt z dzikiego indygo, który aktywuje procesy ochronne, łagodzi rumień i poprawia koloryt skóry.

Minęły trzy dni. Szorstkość skóry wciąż jest wyczuwalna, ale ten okropny czerwony kolor zniknął. Swędzenie zmniejszyło się znacząco. Myślę, że ta emulsja może zostać ze mną i to nie na półce z kosmetykami, ale jako produkt w apteczce.
I jeszcze coś. Producent pisze na opakowaniu: Made in Poland with Kindness. Jakie to niepolskie i jakie piękne!