Poruszająca rozmowa z Beatą o życiu z lipodemią, braku akceptacji i
odzyskiwaniu swojej wartości.
Bellateca.pl: Beato, dziś jesteś częścią kampanii społecznej „Lipodemia ma kobiecą twarz”, która rusza już 8 września 2025 roku. Ale zanim odważyłaś się głośno mówić o lipodemii, przez wiele lat zmagałaś się z bólem, brakiem akceptacji i samotnością. Jak wyglądała Twoja droga?
Beata: To była długa, cicha i bardzo samotna walka. Od dziecka słyszałam, że „mam większe nogi”, że jestem „masywna” albo po prostu „gruba”. I to nie od obcych – od bliskich, rodziny, znajomych. „Co ty masz z tymi nogami?”, „schudnij wreszcie”, „na górze w porządku, ale dół to dramat”… Te słowa wchodzą głęboko pod skórę. Zaczęłam się ukrywać – w długich spodniach, szerokich ubraniach, za pozornym uśmiechem. W środku czułam się inaczej, ale patrząc w lustro, widziałam kogoś, kogo nie potrafiłam zaakceptować. Z czasem pojawiły się zaburzenia odżywiania, obsesyjne treningi, poczucie winy za każdy kawałek jedzenia. A potem – depresja. Przez brak wiedzy i wsparcia można się naprawdę pogubić.

Bellateca.pl: Coś jednak się zmieniło. Kiedy pojawiło się słowo „lipodemia”?
Beata: Dzięki pisarce Magdalenie Witkiewicz. Opowiedziała swoją historię – bardzo szczerze i odważnie. Pokazała zdjęcia, efekty operacji, ale przede wszystkim emocje, które mi były bardzo bliskie. To była iskra. Pomyślałam: To o mnie. Jej historia pokazała mi, że to, co przeżywam, ma nazwę. Że nie jestem sama, że nie jestem „leniwa” ani „słaba”. Dzięki niej trafiłam do wspaniałej lekarki – dr Agnieszki Czarneckiej. Pojechałam na wizytę aż do Lipska. I to właśnie Ona postawiła diagnozę: lipodemia II stopnia. Ale dała mi znacznie więcej niż tylko rozpoznanie – dała mi wiedzę, wsparcie, plan działania. Poczułam ogromną ulgę. Od tego momentu – zaczęłam oddychać.
Bellateca.pl: Coś się w Tobie przełamało?
Beata: Tak. Odkąd wiem, z czym się mierzę – jest mi łatwiej walczyć o siebie. Zaczęłam dbać o ciało nie z nienawiści, tylko z troski. Wróciłam do aktywności fizycznej: biegam, pływam, jeżdżę na rolkach. Sport, który kiedyś był dla mnie karą, dziś jest formą wolności.
Bellateca.pl: I właśnie wtedy zaczęłaś mówić o lipodemii publicznie?
Beata: Tak, mniej więcej rok temu zaczęłam poruszać temat lipodemii na moich mediach społecznościowych. Długo się wahałam, ale pomyślałam: jeśli chociaż jedna kobieta zobaczy w mojej historii swoją – to warto. Chciałam dać głos tym, które się jeszcze boją.
Bellateca.pl: A miesiąc temu pojawiła się kolejna ważna okazja – kampania społeczna…
Beata: Tak, miesiąc temu na jednej z grup dla kobiet z lipodemią pojawił się post Doroty Stettler – limfolożki, fizjoterapeutki, która od lat wspiera kobiety zmagające się z tą chorobą. Napisała, że szuka uczestniczek do sesji zdjęciowej i kampanii „Lipodemia ma kobiecą twarz”. Na początku się zawahałam. Przez chwilę pomyślałam: Beata, serio? Ty? Przed obiektywem?. Ale po chwili przyszła inna myśl: A właściwie, dlaczego nie? Nie masz się czego wstydzić. Pokaż się. Pokaż swoje ciało, swoją historię, swój głos. Zgłosiłam się. I jestem ogromnie wdzięczna, że to zrobiłam.

Bellateca.pl: Co dla Ciebie znaczy ten projekt?
Beata: To nie jest zwykła kampania. To przestrzeń do uzdrowienia – nie tylko ciała, ale przede wszystkim duszy. Wspólnie z Dorotą Stettler i fotografką Katarzyną Kowaliszyn tworzymy coś, co – mam nadzieję – pomoże innym kobietom się zatrzymać, spojrzeć na siebie inaczej. Chcę, żeby kobiety, które przez lata żyły z niezrozumieniem, brakiem diagnozy, poczuciem wstydu – poszły do lekarza, zawalczyły o siebie, poczuły, że nie są same.
Bellateca.pl: Co znaczy dla Ciebie hasło „Lipodemia ma kobiecą twarz”?
Beata: To piękne i mocne słowa. Bo lipodemia nie wygląda jak „typowa choroba”. Nie mamy gipsu, blizn czy opatrunków – ale to nie znaczy, że nie cierpimy. Ta choroba ma twarz kobiet, które każdego dnia walczą o normalność – fizycznie i emocjonalnie. Kobiet wrażliwych, silnych, często milczących. Chcę, żebyśmy przestały się ukrywać. Żebyśmy mogły spojrzeć na siebie z łagodnością, a nie z obrzydzeniem. I żeby nasze ciała przestały być
powodem do wstydu.
Bellateca.pl: Gdybyś mogła dziś powiedzieć coś tej młodszej wersji siebie – tej, która się wstydziła – co byś jej powiedziała?
Beata: Powiedziałabym: Nie jesteś dziwna. Nie jesteś zepsuta. Nie musisz niczego udowadniać. Jesteś wystarczająca. Jesteś piękna. Jesteś ważna. I nie jesteś sama.
