Powiedzieć, że znamy je całe życie – to mało. Zna je wiele pokoleń polskich kobiet (i mężczyzn), którzy albo dbali nimi o skórę swoich dzieci, albo oni sami – w wersji bobo – poznali na sobie moc słynnej oliwki Bambino. A najlepsze jest to, że marka wciąż ma się dobrze i rozwija swoją gamę produktów.

Mam ponad 40 lat czyli znam Bambino cztery dekady. A sama oliwka istnieje od lat 50. To właśnie w 1955 roku roku w fabryce Pollena-Lechia po raz pierwszy powstała słynna oliwka dla dzieci. Już wtedy była delikatna, bogata w witaminy i olejek arachidowy. Mamy stosowały ją od pierwszych dni jego życia. MOja mama stosowała ją na mnie, choć pod koniec lat 70. kiedy olejek arachidowy w składzie, zamieniono na sojowy. Sprawiał, że skóra była jeszcze bardziej gładka. Na olejku arachidowym w składzie wychowało się moje starsze rodzeństwo. Ale wierzcie mi, ich skóra jest tak samo gładka jak moja… 🙂

W latach 80. do oliwki już wkrótce dołączył delikatny krem dla niemowląt i dzieci, który najpierw opierał się na składnikach Kremu NIVEA, a potem został unowocześniony i dostosowany do skóry maluchów. Kiedy urodziła się moja córka – a zarazem współautorka tego serwisu – jej pupa pokochała pozostałe produkty Bambino, czyli szampon oraz chusteczki dla dzieci i niemowląt, które nie wysuszają skóry.

Tego zapachu nie sposób zapomnieć. Oliwka Bambino pachnie jak wspomnienie dzieciństwa, bezpiecznych kąpieli, spokojnego snu, najpiękniejszych chwil. Przyznam, że tak podkorowo wmontowany przekaz zawsze zostaje i pewnie nigdy nie pozbędziemy się słabości do Bambino. Teraz ukazała się nowa serial olejków pod prysznic Bambino i wiecie co… Jasne, że na naszych półkach stoją rozmaite kosmetyczne odkrycia ostatnich lat o wyrafinowanych perfumeryjnych zapachach. Ale stoi też Bambino. Bo zawsze pozostanie najprostsza drogą do sielskich wspomnień… Aha… firma wprowadza nowe linie zapachowe – na przykład brzoskwini… Ale wybieramy te, które pachną… jak dawniej.