Zaczytując się w czasie studiów legendami słowiańskimi trafiłam na opisy wrzosowisk. Dawniej wierzono, że to miejsca przejścia, krainy duchów i czarownic, z których łatwo można przenieść się do świata magii. Pewnie wielu się zresztą przeniosło, bo medycyna od lat wie, że wrzos ma działanie głęboko uspokajające i relaksujące. Jednym słowem koi nerwy – po prostu magia.

To nie wszystko. Wrzosy mają również działanie bakteriostatyczne, czyli pomoże w walce z wypryskami, trądzikiem, łojotokiem i poceniem się. Nawilżają, chronią, koją i regenerują. Do tego ładnie pachną. I tak się pięknie składa, że właśnie marka BeBIO wprowadziła na rynek nowy balsam z myślą o skórze suchej, odwodnionej oraz wymagającej natychmiastowej regeneracji z wrzosem.

Poza regenerującą mocą ekstraktu z wrzosu jest tu też trehaloza (wiąże cząsteczki wody wewnątrz skóry i ją sukcesywnie nawadnia oraz chroni fibroblasty, co ujędrnia i napina naskórek). Jest też kwas hialuronowy oraz bio-peptydy a także słynny olej Kahai (cudowne źródło witaminy E, F oraz kwasu alfa-linolenowego) ujędrniają i zmiękczają skórę, a także nadają jej zdrowy i promienny wygląd.
