Czym pachnieli nasi ojcowie – 3 perfumiarskie hity smutnego PRL

Perfumy naszych ojców… Pomyślałam o tym kilka dni temu oglądając naprawdę zabawny (ale też wzruszający) film „Wszystko o moim starym”. To opowieść o młodym mężczyźnie, który poznaje dziewczynę marzeń, chce się jej oświadczyć i na „zapoznanie” z jej rodzicami – z pewnych powodów – musi zabrać swojego ojca (Robert De Niro). Tamci są bajecznie bogaci, grają w golfa, kolekcjonują sztukę i hodują w ogrodzie pawie. Ojciec jest emigrantem z Sycylii, który ciężko pracował jako fryzjer, by utrzymać rodzinę. Zgoła inne podejścia do życia, pieniędzy, sztuki i… pawi (niestety, dla pawi).

Robert De Niro jako Salvo w filmie „Wszystko o moim ojcu” Photo: Dan Anderson

Pachnące obłoki

W filmie jest kilka scen, które wiążą ojca z synem, a najlepsza z nich to moment używania perfum. Ojciec zaszczepił w synu metodę intensywnego zlewania się zapachami i dodatkowo wchodzenia w obłoczek perfum rozpylonych w powietrze. I aż mnie tknęło. Ktoś tak robi? Nasi ojcowie tak robili? I czego oni w ogóle używali? No tak, jednak tu był PRL.

Marzenia o rejsach w siną dal

I choć przepytałam połowę znajomych z podstawówki i trochę z liceum, wszyscy byli raczej zgodni i mają podobne wspomnienia – właście wspomniany PRL nie dał nam wyboru. Królem większości domów był Old Spice. Nasi ojcowie oblewali się zapachem, który symbolizować miał męskość i wolność, dalekie podróże i wielkie przygody – właśnie dlatego na opakowaniu producenci umieścili piękny żaglowiec. A zapach? Był to miks ziela angielskiego, gałki muszkatołowej i cynamonu, ale jednak nie domieszano tu typowych męskich nut lawendy lub igliwia sosnowego. Jakieś 80 proc. ojców moich znajomych pachniało Old Spice`m.

Numer jeden wśród ojców moich znajomych. Old Spice.

Sentymenty

Czy moi koledzy uważają tamten zapach za męski i piękny? Hmmm Tomek od razu powiedział: „nienawidzę”, słyszę opisy, że „płaski”, „przeciętny”… Ale jednocześnie głosy pełne rozczulenia. Delfina: „Tata psikał się wszędzie i cały dom pachniał”. Artur z kolei ma sentyment i sam używał tego zapachu („Artur oblewał się nim i cały skwerek wiedział, że był z psem”, wspominają dziewczyny). Jego ojciec używał Old Spice`a na dłonie i wklepywał w policzki. Podobnie jak ojciec Agnieszki, Sylwii, Magdy i wielu innych. Jakoś nikt nie zgłosił opcji „sycylijska chmurka zapachowa”. Może były dla naszych ojców za drogie, by je marnować na powietrze. A może używali ich tylko jako wody po goleniu?

Brut i brutal

Królem jest Old Spice. Potem dłuuuugo nic. A następnie na tej liście ukazuje się naszym oczom zielony Brut. Dzieło lat 60. stworzone przez Karla Manna (który zresztą znany jest tylko z tego zapachu). I to już całkiem inna gama zapachowa – od razu czujemy lawendę i anyż, a także herbacianą bergamotkę i cytrusy. Głębiej jest geranium i jaśmin a nutami bazy jest typowo męskie piżmo, mech, drzewo sandałowe, ale też wetyweria i zmysłowa paczula. Bardzo świeży i zielony. Z kolei zapach o podobnej nazwie, o przecież o innym znaczeniu, czyli Brutal, był o wiele cięższy, mimo, że wyczuwalne w nim były także kwiatowe nuty.

WARS i śladowe ilości Polo oraz Fahrenheita

Dosłownie pojedyncze osoby wymieniały wodę kolońską WARS i inne zapachy. Kolega miał tatę, który – jako wyjątek w tamtych czasach – dużo podróżował i zawsze używał Polo by Ralph Lauren. „Zielona buteleczka ze złotą okrągłą nakrętką. Charakterystyczna, perfumy duszące, nigdy nie mogłem ich na sobie stosować. Męskie do kwadratu. Szowinistyczne wręcz w swojej agresywnej tonacji zapachowej”. A tata Małgosi, też wyjeżdżał na Zachód, jako jeden z pierwszych oblewał się Fahrenheitem. To bardzo skórzany zapach. Po chwilowych woniach lawendy i gałki muszkatołowej, na długo zostaje skóra, piżmo, bursztyn i wetyweria. WARS zresztą też był drzewny, ale miał dodatkowo łagodne i zmysłowe drzewo sandałowe i cedr. Niegłupia kompozycja. Raczej większości się podobała. Wyprodukowała ją Pollena-Uroda w latach 70. Poza wodą kolońską, dostępna była wtedy cała linia kosmetyków męskich (był krem do golenia czy woda po goleniu). Patrycja przypomniała jeszcze o wodzie kolońskiej o nazwie Prastara. Podobno powstawała zgodnie z najstarszą na świecie recepturą wody kolońskiej z XVII wieku. Pachniała ziołami, cytrusami, bergamotką, oczywiście lawendą, ambrą i piżmem, oraz… różą.

Sebastian Maniscalco jako Sebastian i Robert De Niro jako Salvo w filmie „Wszystko o moim starym” Foto: Dan Anderson

Jak się nie ma co się lubi…

Cóż, poza kilkoma rodzynkami, którzy wyjeżdżali na zachód, nasi ojcowie nie mieli w czym wybierać. Nie pamiętałam czym pachniał mój ojciec. Brat mówi, że kupował coś w perfumerii, a bratowa dorzuca, że pewnie „Przemysławkę”. Może… szkoda, że nie pamiętam. Dziś wzrusza też fakt, że w tym, co było dostępne, nasi ojcowie szukali swojej klasy, elegancji, męskości. Oblewali się tymi zapachami i podrywali panie pachnące perfumami Currara. Rok 1989 zmienił wszystko. Synowie zaczęli kupować czarnego Adidasa i męski Cottonfield i odcięli się od tradycji Old Spice. Zresztą, sam Old Spice został rok później przejęty przez wielki koncern. Ojcowie często zostali przy swoich ukochanych zapach młodości, stąd wciąż są popularne i nieźle się sprzedają. Kiedyś zapachy te były na wagę złota. Kupowane za zaskórniaki lub szmuglowane z Bułgarii. Ciekawe, czy nasze dzieci będą miały nasz „zapachowy ślad” za dwie dekady. I czy, jak w filmie „Wszystko o moim starym”, perfumowanie się razem z ojcem będzie miało jakieś znaczenie?

bellateca
bellateca

Im więcej mam lat, tym temat urody jest ważniejszy. Wymaga pracy, uważności i dbałości. Tym chętniej o tym piszę.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *