Tyle razy już zachwycałyśmy się Drunk Elephant. Nie bez powodu. Składy, jakość, design – wszystko to sprawia, że używamy tych kosmetyków z przyjemnością. Teraz testujemy trzy produkty, które się idealnie uzupełniają. Odżywczy olejek do twarzy, odbudowujący krem i nawilżające serum.
Serum i krem opakowane są w sterylne, ale jak zawsze designerskie opakowania. Nie ma kontaktu produktu ze środka opakowania z naszymi dłońmi. Nie ma przenoszenia bakterii. Nie ma problemów z zakażaniem skóry.
Serum ma w składzie prowitaminę B5 oraz ceramid ananasowy o działaniu mocno nawilżającym. Skóra wygląda zdrowo i jest lekko rozjaśniona. Jest też wśród składników unikalny kompleks soczewica-jabłko-arbuz, który pomaga zredukować matowość, suchość oraz widoczność linii mimicznych.
Krem Bora Barrier zawiera kompleks lipidów, ceramidów, naturalnych minerałów i silnych antyoksydantów. Co daje nie tylko nawilżenie, ale też ujędrnienie a dodatkowo poprawia barierę ochronną skóry. Nie zawiera olejków eterycznych, silikonów ani substancji zapachowych.
Z kolei Virgin Marula Oil – olejek do twarzy z maruli z pierwszego tłoczenia bogaty jest w antyoksydanty i kwasy omega 6 i 9. W efekcie daje skórze odżywienie i wycisza ją. Olej czerpany jest prosto z pestki owocu marula, świetnie się wchłania, zmniejszając widoczność zmarszczek.
W Drunk Elephant formuły są biokompatybilne, co oznacza, że są w stanie przenikać w skórę, nie naruszając jej równowagi. To sformułowane w formacie molekularnym, lekkie i wysoce skuteczne serum do twarzy z pH 5,7 – idealnym dla każdego typu skóry.