Kocham testery. Sprawdzanie nowych rzeczy zawsze kojarzy mi się z dużą ekscytacją. Nie zawsze kończą się zachwytem, ale testowanie nowości zawsze pozostaje dobrą zabawą. Zwykle jadąc na krótkie, kilkudniowe wyjazdy pakuję do kosmetyczki testery kremów, balsamów, szamponów i perfum. Szczególnie zapachy idealnie potem się sklejają z miejscem, gdzie się je poznało. Tym razem Majówkę spędzam w domu i tu właśnie robię sobie beauty rytuały z nowymi produktami. Dlatego właśnie będzie to saszetkowy weekend.
Zaczynam od relaksu i kąpieli. W mojej głowie kąpiel w wannie lub prysznic to przyjemność a nie konieczność, a zapach użyty w danej chwili otwiera nowe etapy dnia. Zwykle wracając z pracy używałam mocno energetyzujących zapachów cytrusów, by zyskać dodatkowy zastrzyk energii na resztę dnia. Rano sprawdzały się świeże morskie zapachy (czasem też cytrusy), natomiast wieczorem coś głęboko relaksującego (jak linia Good Night marki Kneipp, którą opisywałam tutaj). Co zresztą ciekawe, marka Kneipp zrobiła ostatnio badania, z których wynika, że Polacy zaczęli mocno oszczędzać wodę, szczególnie ciepłą. Wiąże się to oczywiście z podwyżkami prądu, jakimi władza nas ostatnio uraczyła. Na szczęście gorąca woda i tak nie jest zdrowa a wysoka temperatura kąpieli negatywnie wpływa na skórę prowadząc do odwodnienia i naruszenia płaszcza lipidowego. Jeśli obniżymy ciepłotę wody z 40 stopni do 36, możemy zaoszczędzić aż do 14% kosztów energii. Prosta kalkulacja.
Moje kolejne testy to rewitalizująca maseczka z miodem manuka marki Foreo (do kupienia w perfumerii Sephora). Mam trzy i jedną nałożyłam na godzinę przed imprezą u znajomych. Szczerze – sama nie mogłam się nadziwić w lustrze jak pięknie wygładziła skórę. Te kolejne dwie zostawiam na moje urodziny i może na efekt „dzień po”. Bardzo polecam.
Od Honi dostałam niedawno koreańską maseczkę z kolagenem. Kolagen to podstawowy budulec struktury skóry, absolutnie niezbędny dla urody. Maska jest regenerująca i poza kolagenem ma w składzie kojący aloes. Przyda się mojej często zaróżowionej skórze. Z kolei moim włosom zamierzam zafundować odbudowujący zabieg w nasączonym czepku marki Marion. Przeznaczony jest do włosów suchych i zniszczonych częstymi zabiegami chemicznymi. A ja, niestety, od dekady farbuję włosy. W składzie maski jest keratyna (poprawia sprężystość i elastyczność włosów) oraz ekstrakt z brzozy (stymuluje regenerację oraz wzmacnia włosy). Na szczęście firma dołączyła czepek – chyba nie miałabym własnego.
I na koniec coś dla ciała – masło do ciała Naturro marki Silcare. Produkt ma w składzie w masło shea oraz oleje makadamia i z pestek brzoskwiń. Dają one jedwabistą miękkość i gładkość skóry. Działają też łagodząco, odżywiają i ujędrniają. Do tego witaminy E, A, prowitaminy B5, B7, B8, a także kwasy omega-3 i omega-8 oraz fitosterole. Już czuję, jakbym jednak miała Majówkę w spa.